Były sobie święta

Święta, święta i po świętach. Spędziłem je całe z rodziną Pawła. Były piękne i pełne emocji. A od pierwszego ich dnia docierały do nas co raz to nowe informacje o nieświadomym coming outcie.

Przez moją głowę przechodziło na raz kilka myśli. Z jednej strony od dawna wiedziałem, że nastąpi „wyjście z szafy” rodziców Pawła przed dalszą ich rodziną. Z drugiej jednak miałem pełną świadomość jak wielki jest to ciężar, gdy musisz to zrobić. Gdybym ja był dzisiaj ojcem, zapewne sam wszedłbym do szafy przed rodziną, gdybym usłyszał od syna bądź córki, że są nieheteroseksualni. Ojciec Pawła nie wstydził się swojego syna. Miałem jednak wrażenie, że ma swoisty „problem” z tym, jak o nim powiedzieć swojej rodzinie. I ja i Paweł wiedzieliśmy, że nastąpi to wcześniej czy później. Tym bardziej, że nie ukrywaliśmy się z naszymi uczuciami i związkiem. Było kwestią czasu, aż ktoś z rodziny natrafi na profil facebookowy, instagram czy bloga.

Drzwi od szafy otworzyły się po Naszym świątecznym zdjęciu. To ono prawdopodobnie trafiło na stół podczas wigilii dalszej rodziny Pawła. To nie był łatwy moment dla Pawła taty, ale tylko do czasu. Do czasu, gdy wziął on telefon do ręki, i zaczął rozmowę.

To był dla mnie szok (pozytywny), gdy słyszałem, jak trzymając w ręku telefon i patrząc na Pawła, wyciągał argument za argumentem, fakt za faktem, że Paweł jest tak samo normalny, jak każdy inny, że ma prawo kochać, jak każdy inny. Słyszałem tylko fragment tej rozmowy i się wycofałem. Poczułem ciarki na skórze i łzy w oczach. To były łzy ulgi, szczęścia i… niedowierzania.

Od tego telefonu, mimo już ogromnej przyjemnej atmosfery dało się usłyszeć i poczuć jeszcze coś innego. To był huk głazu, który właśnie spadł z pleców wszystkich. W jego zrzuceniu świadomie bądź nie pomogła chrzestna Pawła. Wielkim szczęściem było widzieć, jak więzi rodzinne stają się mocniejsze. Wsparcie można było czuć z każdej strony. Bezwzględne wsparcie. Czułem to na własnej skórze. Chłonąłem każdą emocję, jak małe dziecko. Ostatni raz przeżywałem coś podobnego, gdy mówiłem o sobie mamie, oraz jej bratu Marcinowi i bratowej Dorocie.

Nie wiem skąd Pan Darek (ojciec Pawła) miał w sobie tyle siły i zaparcia. Ale tego dnia poznałem go z zupełnie innej strony. Do tej pory był skąpy w rozmowie na temat mój i Pawła. Nie za często czytał również bloga. Sam mówił wprost, że dla niego mimo pełnej akceptacji jest to temat trudny. I każdy to rozumiał. W końcu nie stwarzał też nikomu problemów – ja mogłem się czuć swobodnie i rodzinnie u niego w domu, razem zasiadaliśmy do szklanki whisky i prowadziliśmy ciekawe rozmowy, robiliśmy zakupy, oglądaliśmy filmy. Gdy tylko była taka możliwość, odwiedzał nas we Wrocławiu. Po tym jednym telefonie zobaczyłem w nim ogromną siłę. Poznałem, jako człowieka pełnego uczuć, których nie za często przypisuje się (tzw.) mężczyznom.

Wiem jednak, że po tych świętach jest jeszcze silniejszy. Wiem to nie dlatego, że tak mi się wydaje. Wiem to, bo widziałem jak i co mówił w kolejnych dniach. Chciał obejrzeć wszystkie nasze filmiki. Co chwilę wspominał, że wiele rodzin powinno wejść na naszego bloga, jeśli cokolwiek chcą wiedzieć na temat gejów. I wreszcie – słowo „gej” przestało mu z ciężarem przechodzić przez gardło. Słyszałem je co raz częściej i częściej.

I w tym miejscu podziękowania ode mnie. Podziękowania do Pana Darka, za te piękne i rodzinne święta. Za jego wytrwałość i otwarcie. Za determinację, szczerość i prawdziwość. Za to, jakim jest człowiekiem i ojcem dla mojego chłopaka. Dziękuję!

Uśmiech Wam! 🙂

~ Piotrek

Boimy się pokazywać uczucia. Pozujemy na twardzieli, aby inni się z nami liczyli, aby czuli przed nami respekt i nie podskakiwali. Boimy się, że nas wyśmieją, wyszydzą, nie ufamy nikomu z założenia. Okazuje się jednak, że każdy z nas, w środku i tak marzy o przyjaźni, miłości i serdeczności.

~ Marta Fox