Droga do…

Moja przyszłość jest dość mglista. Jestem w etapie życia, w którym tak naprawdę dalej nie wiem co będę robić. Kończący się licencjat mógłby podpowiedzieć, że pójdę w stronę zawodu związanego z ekonomią. Nie jest to jednak tak oczywiste.  Moje życie, to poszukiwanie. Szukam swojej drogi. Często gubiłem się w tym całym zamęcie. Problemy z akceptacją własnej orientacji, wstydliwość, wycofanie i życie we własnym świecie.

Pierwszym zwrotem na coś konkretnego i dającego mi jakąś satysfakcje było rozpoczęcie intensywnej nauki pływania. Gdy w gimnazjum wstąpiłem do klasy pływackiej, 10 godzin wychowania fizycznego w tygodniu zupełnie mnie nie przerażał, a z czasem wręcz fascynowało. Moje hobby stało się bardziej istotne, gdy okazało się, że jestem w tym całkiem dobry. Udawało mi się osiągać naprawdę dobre czasy na krótkich dystansach w stylu dowolnym i motylkowym. Mój nauczyciel stwierdził, że gdybym zaczął pływać kilka lat wcześniej, to mógłbym na tym polu osiągać całkiem spore osiągnięcia. Na fali tego wszystkiego zrobiłem kurs ratownika i nawet popracowałem w tym zawodzie. Do dziś miło wspominam ten czas.

W liceum przyszedł czas na całkowitą zmianę kierunku. Tym razem postawiłem na klasę z profilem medialnym. Tam było wszystko co mnie fascynowało: teatr, pisanie, film… Szybko zorientowałem się, że w tym wszystkim lepiej odnajduję się po tej niewidocznej stronie kamery. Film to temat, który niesamowicie mnie zainteresował. To, jak można opowiadać za pomocą kolorów, ujęć, montażu. To ostatnie pochłonęło mnie najbardziej. Eksperymentowanie z łączeniem klatek, dopasowywanie do muzyki itp. Prawdziwa wewnętrzna fascynacja. Jako całkowity amator cały czas eksperymentowałem, przy okazji ucząc się na własnych błędach. Okres matur spowodował, że nic z tym jednak więcej nie zrobiłem. Presja wszystkiego co mnie otacza sprawiła, że postawiłem na coś bezpieczniejszego – ekonomię. Montaż został odstawiony zupełnie na bok. Dziś skupia się on wyłącznie na składaniu filmików na blogu. To przy tym odprężam się i puszczam wodzę fantazji, która pragnie tworzyć i tworzyć.

Bez wątpienia ekonomia, którą właśnie kończę jest interesująca, tym bardziej, że nawet dobrze się w niej poruszam. Problem pojawia się jednak, gdy zadaję sobie pytanie o satysfakcję z planami z nią związanymi. Czy zawody, które otworzą się na mnie, będą dla mnie dość ciekawe i zaspokoję wszystkie moje potrzeby.

Każdy kolejny kierunek, który obierałem to kolejny etap moich poszukiwań. Z każdego coś wyciągnąłem. Wszystkie mnie czegoś nauczyły. Lecz gdy za miesiąc będę bronił swojego licencjatu, nadal będę się zastanawiał, w którą stronę pójść. I choć moje życie osobiste wydaje się być już poukładane, to zawodowe cały czas się kształtują. Wielu moich rówieśników ma już wszystko zaplanowane, wiedzą co będą robić, i jak będzie wyglądało ich życie. U mnie to wygląda zupełnie inaczej. Nie wiem co przyniesie jutro. Czasem zastanawiam się, czy nie wrócić mocniej do wcześniejszych dróg, takich jak pływanie czy film. Wszystko okaże się w przyszłości. Ciągle szukam. Wiem, że to już czas na pierwsze wybory. Muszę to wszystko przemyśleć. Ważne, abym był pewny, że mój wybór będzie dobrym wyborem.

~ Paweł

„Można całe życie wspinać się po szczeblach drabiny i nagle pod koniec odkryć, że stała ona oparta nie o tę ścianę. ”

~ Krzysztof Kaluta