Po 3 dniach rozłąki wracam do mojego chłopaka. Wracam z uśmiechem na twarzy, bo tych kilka dni w Lublinie sprawiło, że z bycia „PRIDE” jestem jeszcze bardziej dumny! Cieszę się, że dzięki Pawłowi, moim i jego przyjaciołom oraz znajomym mogę żyć prawdziwie. Wiem, że chce mieć przy sobie drugą połówkę, a nasze życie spędzimy z wielką odwagą.
Świat, w którym żyjemy pełny jest cyników i krytyków, którzy – gdy tylko nadarzy się okazja – będą sypać z rękawa tysiącami porad, jak żyć, co robić i jak być doskonalszym. Zastanawiałem się, czy ten blog jest krokiem do komfortu, czy swego rodzaju manifestem odwagi. W końcu „wklejamy” tu kawałek naszego życia. Życia zgodnego z naszymi wartościami. Piszemy o tym, co czujemy, myślimy i widzimy nie patrząc na to, jakimi inny chcieliby nas widzieć. Nie chcemy oddalać się od tego, co daje naszemu życiu sens. Może dlatego, że kiedy wyszedłem z szafy nie czekałem długo na rozmowę z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. Bałem się tylko rozczarowania. Decyzję o rozmowie z nimi podjąłem jednak, zanim pojawiła się niepewność i strach.
Wracam do Wrocławia z zaproszeniem na ślub. Dostałem je od moich przyjaciół, którzy za 3 miesiące założą sobie obrączki. Poprosili mnie, abym przy nich je otworzył. Zrobiłem to. Chyba nie dałem tego po sobie poznać, ale dostałem ciarek, gdy moim oczom na jednym zaproszeniu ukazało sie obok mojego imienia i nazwiska jako zaproszonego gościa, rownież imię Pawła! Pomimo tego, że już wcześniej zapowiadali zaproszenie nas razem, to swojej reakcji, gdy dostajesz już to „na papierze” nie jesteś w stanie przewidzieć. Na tym samym weselu będę też świadkiem! Tak, gej będzie świadkiem! Pamietam naszą rozmowę z przyszłymi małżonkami, kiedy powiedziałem im, że jestem gejem i mam chłopaka. Tego dnia chciałem jednocześnie przeprosić przyjaciół, że w związku z tym raczej nie będę mógł towarzyszyć im przy ołtarzu, kiedy bedą składali sobie przysięgę. Uprzedzili mnie oni jednak, że jeśli chociaż spróbuje wykręcić sie ze świadkowiania, to mam to sobie szybko wybić z głowy. Jakież było moje zdziwienie, kiedy miesiąc później, podczas kolejnych odwiedzin u nich usłyszałem, że „wyautowali mnie” przed księdzem i swoją najbliższą rodziną. I nikt nie protestował! Przede mną i Pawłem czeka trudne zadanie. Mamy świadomość, że gej ze swoim chłopakiem, będący jednocześnie świadkiem na ślubie może być widokiem dziwnym. A dzień ten należy przecież do młodej pary. Mamy jednak już jakieś doświadczenie i w tym 🙂 Kilka tygodni temu byliśmy już jako para ma ślubie znajomych. Sensacji nie było 🙂
Głęboko wierzę w to, że i ja kiedyś będę mógł poprosić swoich przyjaciół o to, aby stali obok mnie, kiedy będę przyrzekał Pawłowi miłość, wierność i uczuciwość! Pragnę tego! I nie chodzi tu wcale o papierek czy wspólne nazwisko. To symbol tego, co staram się każdego dnia ukazywać mojej drugiej połówce – moją miłość i oddanie.
Wracając do początku tego postu, wiem już, że do budowania świadomości własnej oraz świadomości społeczeństwa o LGBTQ potrzeba wielu cegiełek. Ten blog to taka mała cegiełka, którą z Pawłem pragniemy dołożyć. Za kilka dni Parada Równości. Nie zaplanowaliśmy z Pawłem udziału w niej. Nie wiem jak Paweł, ale ja dzisiaj trochę tego żałuję. Spędzę jednak ten weekend z nim i bliskimi, którzy nas odwiedzą.
Na koniec skrawek przemówienia Roosevelta na Sarbonie z 1910 roku.
„Nie krytyk się liczy, nie człowiek, który wskazuje, jak potykają się silni albo co inni mogliby zrobić lepiej. Chwała należy się człowiekowi na arenie, którego twarz umazana jest błotem, potem i krwią, który dzielnie walczy, który wie, co to jest wielki entuzjazm, wielkie poświęcenie, który ściera się w słusznych sprawach, który w swych najlepszych chwilach poznał tryumf wielkiego wyczynu, a w najgorszych, gdy przegrywa, to przynajmniej przegrywa z odwagą, nie chcąc, aby jego miejsce było wśród chłodnych i nieśmiałych dusz, które nigdy nie poznały ani smaku zwycięstwa, ani smaku porażki.”