Wiem, że mama codziennie śledzi bloga, więc mam dla niej informację:
– Mamo, nie martw się, piszę pracę magisterską 🙂 teraz zrobiłem sobie 15 min przerwy, więc poświęcam go na ten post!
Koniec wiadomości 🙂
Skoro już poruszyłem temat pracy magisterskiej. Zeszłoroczne plany zakładały, że już w marcu moje imię i nazwisko wzbogaci się o zwrot mgr. Ale jak to w życiu bywa, moje plany ewoluowały każdego dnia. Mamy czerwiec, a ja niespełna kilka dni temu ostatecznie wybrałem temat. Wszystkie poprzednie, choć na pozór interesujące, w trakcie ich „procesowania” na papier okazywały się nudne. Ciągle powtarzałem to, co już od dawna było wiadomo. Przez moje ręce przewinęło się kilkadziesiąt orzeczeń sądów ws weksli, na podstawie których chciałem porównać doktryny tej materii, z jakimi stykamy się w Polsce. Był tez temat działań windykacyjnych – wyobrażałem sobie, jak to świetnie będzie opisać cały proces, który towarzyszy odzyskiwaniu pieniędzy w profesjonalnym obrocie (czyli B2B). Skoro i windykacja mi się znudziła (ba! nie inspirowała mnie) podjąłem decyzję o napisaniu pracy odkrywczej. Połączyłem to z windykacją, i powstał temat „antywindykacja, jako środek ochrony praw dłużników”. Szybko jednak okazało się, że i tu nic nowego nie wymyśliłem.
Odłożyłem temat pracy magisterskiej na kolejny miesiąc. Pewnego dnia – zanim jeszcze powstał ten blog pomyślałem: skoro jestem gejem, skoro mam chłopaka, z którym chcę spędzić resztę życia, skoro nie ma ustawy o związkach partnerskich, a przecież chciałbym w przyszłości takowy zawrzeć, to… może zajmę się i tym tematem. Wujek google ujawnił, że prace dyplomowe – porównawcze lub interpretujące – na temat związków partnerskich już powstały. Ale co po nich typowemu „zjadaczowi chleba”, który na dodatek jest jeszcze gejem? Bo niby co z niej wyniesie. Jakie typy związków homoseksualnych dominują w Polsce?! Może i jest to ciekawa lektura, ale oczekiwałbym czegoś więcej.
Tak oto narodził się temat. Temat odkrywczy, o którym nie napisano pracy dyplomowej ani w niebie, ani na ziemi (zakładam, że tak jest). Temat tak bliski memu sercu, że może kiedyś ukaże się i tu – na blogu. Temat, na który nie wiem, jak zareaguje jeszcze profesor. Temat ten brzmi – „Substytut związków partnerskich na gruncie prawa polskiego”. Pracę piszę. Przede mną leżą konstytucja, kodeksy, ustawy, wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (Kozak p. Polsce), orzeczenia sądów i paluszki.
Znajomi, którzy dzwonią do mnie pytając mnie o postęp mojej pracy magisterskiej (chcąc mnie chyba pocieszyć, że podobnie jak ja, stoją na rozdrożu) zdziwią się, jak zadzwonią dzisiaj. Bo praca wre. Rozprasza mnie tylko jedno – wideoklip Cha-Ching – Zarabiaj, Oszczędzaj, Wydawaj i Pomagaj (link poniżej). Radzę nie słuchać, bo wbrew pozorom może szybko wpaść w ucho. Paweł o tym się już przekonał, bo przynajmniej raz dziennie słyszy, jak śpiewam to pod nosem, a i on przestał się również kontrolować :-p
Wracając jednak do tematu pracy magisterskiej. O czym ona będzie? W skrócie przedstawię rozwiązania z obecnego systemu prawnego (do których tak bardzo przekonują nas politycy), które pozwolą partnerom zawrzeć „nieformalnie” związek partnerski. Opiszę, co jak i gdzie – dlaczego tak, a nie inaczej. Mam nadzieję, że praca będzie wystarczająco merytoryczna aby wszystkim parom LGBT pomóc przez to przebrnąć, i na tyle gruba, aby niektórzy zrozumieli, przez jaką batalię musi przejść przeciętny Kogejski spowodowanej brakiem ustawy o związkach partnerskich, aby móc cieszyć się podobnymi „przywilejami” i „uprawnieniami” jakie daje pozostawanie w związku małżeńskim.
Na koniec szybko o wczorajszym szybkim coming outcie. Pisze do mnie siostra (tak na prawdę kuzynka, ale przyjęło się w rodzinie, że się zwracamy per siostra/brat), że… (nie ważne co napisała, ale był to dość spory news). Nie chcąc być gorszym, również i ja postanowiłem się z nią czymś podzielić. Więc podzieliłem się swoim szczęściem – siostra, jestem szczęśliwie zakochany, mam chłopaka. Odpowiedź była równie krótka – współczuje Twojemu chłopakowi 😀
No tak – pomyślałem sobie – rodzina mnie zna, jak nikt inny i wiedzą, z czym na co dzień musi zmagać się Paweł 🙂 Lista jest długa, ale na szczególną uwagę zasługują wyczyny takie jak chorobliwa chęć łaskotania Pawła, śpiewanie na głos Czesława Mozila (mama powtarza mi ciągle, że ładnie śpiewam, ale woli jak tańczę), czy ciągłe myślenie o tym, co by tu zrobić na obiad/kolację. Ostatnio doszło również wołanie na głos „Lesbians and Gays Support the Miners”. Każdy, kto oglądał Dumni i Wściekli (tytuł oryg. Pride), wie co mam na myśli. To teraz wyobraźcie sobie, że ja sam w pojedynkę wydobywam ten „hałas”. Marek (pozdrawiam Kraków), który nas odwiedził kilka dni temu, miał chyba okazję również tego doświadczyć. (do Marka – Jak było?)
Tymczasem wracam do mojej pracy magisterskiej. 3majcie kciuki, aby zawartość była na tyle merytoryczna, że zostanie dopuszczona do obrony, która już za niecałe 4 tygodnie.
~ Piotrek
PS – obiecany filmik