„Pod Tęczą” – Chcieli żyć w strefie wolnej od LGBT…

„Chcieli żyć w strefie wolnej od LGBT. Ale los spłatał im figla…”

To chyba jedno z lepszych podsumowań książki, które podrzuca nam sam wydawca umieszczając je na okładce. Książka, chwilę po jej otrzymaniu, trafiła od razu przed nasze oczy bez czekania w kolejce na półce za 47 innymi z działu „do przeczytania”. „Pod Tęczą” to powieść nie tylko o Big Burr – najbardziej homofobicznym miasteczku w Ameryce. To powieść, którą bez problemu można przełożyć na polskie strefy wolne od LGBT.

Książka napisana jest na prawdę lekkim językiem, który przeplatany jest tym, czego społeczność LGBT+ doświadcza każdego dnia walcząc o swoje prawa, o równość. Obraz bohaterek i bohaterów to obraz nas samych, naszego społeczeństwa. Społeczeństwa nasyconego uprzedzeniami do tego i tych co nieznane. Ta powieść to również swego rodzaju „dowód” na to, jak ważna jest codzienna zwyczajna ale niezwykle odważna praca i dyskusja z tymi, którzy swoją postawą nie widzą przestrzeni do zmiany.

Napisanie recenzji „Pod Tęczą” nie przychodzi nam z łatwością

Napisanie recenzji „Pod Tęczą” nie przychodzi nam z łatwością. I nie chodzi tu o jej treść, styl czy cokolwiek innego, na co autorka miałaby wpływ. Trudność tej recenzji polega na tym, że dotyczy ona tak samo nas, jak i mieszkańców i mieszkanki Big Burr. Choć jest to powieść, czytając ją mieliśmy wrażenie, jakbyśmy w rękach trzymali jeden z ważniejszych dla nas reportaży, który zasługiwać powinien na należytą surowość w ocenie.

Tymczasem książka Celii Laskey to teraźniejszość i przyszłość. Teraźniejszość wszechobecnej homofobii, która w naszym kraju weszła na piedestały polityków i polityczek zbijających na tym kolejne punkty procentowe w wyborach. Teraźniejszość nieświadomości zamknięcia się na drugiego człowieka i jego problemów oprawiona w hasła inwazji ideologii LGBT+. Oraz przyszłość, której bohaterowie – mimo chluby bycia strefą wolną od LGBT – dają sobie szansę.

Ta książka to również inspiracja. Podwaliny ukazujące, jak ważny jest aktywizm również wśród tych, którym nikt nie dałby szans. Bohaterom – podobnie jak i nam – czasami wystarczył niewielki, ale niespodziewany impuls, aby dać sobie prawo na spojrzenie na sprawę przez pryzmat drugiego człowieka. Tego człowieka, z którym dotychczas się walczyło. W Big Burr wiele się zmieniło właśnie za sprawą szukania pokrewieństwa u tych, z którymi dotychczas nie było nam po drodze.

Gdy kończymy pisać recenzję, zaglądamy na chwilę na stronę wydawcy. O ironio, jeszcze przed premierą tej książki powstało wiele recenzji (wiecie jakich), które idealnie wpasowują się w narrację mieszkańców Big Burr. Być może do tych osób trzeba trafić właśnie tak, jak robi to drużyna AAA z powieści „Pod Tęczą”. Być może niejedno polskie miasto, któremu można byłoby przypisać słowa: „Chcieli żyć w strefie wolnej od LGBT.” potrzebuje również zakończenia „Ale los spłatał im figla…”. I wreszcie, po raz trzeci – być może za niedługo przeczytamy równie ważną ale i na czasie książkę „Pod Tęczą” ale tym razem o którymś polskim mieście.

 

PS. A jeśli dotarliście do końca tej recenzji, mamy dla Was kilka darmowych egzemplarzy 🙂 Dostępne są w naszym sklepie! Oczywiście, kto pierwszy/a, ten lepszy/a <3 Jeśli widzicie cenę wyższą, niż 0 zł, oznacza to, że darmowe egzemplarze rozeszły się, niczym świeże bułeczki 🙂 Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby zamówić u nas płatny egzemplarz!