Rozmowa przy obiedzie z mamą geja – cześć I

KILKA SŁÓW ODE MNIE.

Zamieszczam poniżej rozmowę z moją mamą, którą przeprowadziliśmy dzisiaj podczas robienia obiadu, pisząc do siebie na komunikatorze. To pierwsza część tej rozmowy. Kolejne zostaną zamieszczone na dniach 🙂 Jeśli wy chcielibyście zadać jej jakieś pytania – przesyłajcie je na blog@pp.bedez.atthost24.pl lub na FB. Wszystkie przekażę mamie. 

~PIOTREK

MÓJ SYN JEST GEJEM

Piotrek – Kilka dni temu stworzyliśmy z Pawłem tego bloga. Byłaś jedną z pierwszych osób, które się o nim dowiedziały. Jeszcze tego samego dnia wystosowałaś (można powiedzieć) apel do matek, w którym opisałaś co czułaś tamtego dnia, kiedy dowiedziałaś się, że masz syna geja. Co dzisiaj o tym wszystkim myślisz?

Ania – Przede wszystkim to dziękuję za to, że byłam jedną z tych pierwszych. Śmiem twierdzić, że to świadczy o zaufaniu do mnie. A co o tym myślę? Uważam, że to dobry pomysł na przekaz do innych matek. To taki pokój zwierzeń dla innych ludzi, którzy się wstydzą pewnych tematów, choć wcale nie powinni. Myślę, że zrobiliście dobrze. Sztuką jest teraz tylko mądrze ten blog prowadzić, i wierzę, że dacie sobie radę.

Jesteś matką geja. Napisałaś już, jak sobie z tym radzisz. Czasami, jak piszemy ze sobą przez internet, to między słowami nazywasz siebie „gejka”. Co to znaczy? Skąd się to wzięło? 

hahaha… Po pierwsze jestem Twoją matką! Po co stwierdzenia „geja”? Jestem matką trzech synów, których kocham jednakowo. Zawsze mówię, że mam trzech synów, a nie dwóch i jednego geja. To takie sprostowanie. A określenie „gejka”? To taki mój własny opis, ale to historia jeszcze z wcześniejszych czasów. Musiałabym się powtarzać, a nie wiem, czy chcesz słuchać tej historii.

Pewnie, że chcę! Jestem ciekawy co z tą „gejką” 🙂

Jak pisałam już wcześniej, kilka lat temu spędziłam wakacje w towarzystwie 2 gejów, którzy byli parą – Marka i Andrzeja (red. imiona zmienione). Były to bardzo udane wakacje, co chcę podkreślić. Jeden z nich borykał się z wieloma problemami, m.in. brakiem akceptacji ze strony rodziców. Gdy jego matka dowiedziała się, że jest gejem, odwróciła się od niego i zostawiła go samego z tym wszystkim. Musiał wtedy wyjechać z kraju. Andrzej – jego chłopak, miał zdecydowanie lepiej. Jego matka zaakceptowała to, że ma syna geja. Cała ta historia jest długa i smutna, choć dziś szczęśliwie zakończona. Sama również wspierałam ich związek, dużo z nimi przebywając, rozmawiając i starając zrozumieć. Podczas tych wakacji, spacerując przy oceanie, jeden z nich powiedział do mnie – „wiesz co Ania, ty to taka gejka jesteś”. I tak już zostało.

Tak, znam tę historię i znam i tą parę. Zmienię jednak nieco temat. Dowiadując się, że jestem gejem usłyszałaś, że mam chłopaka. Czy jest coś, czego się wtedy bałaś?

Nie bardzo wiem, jak odebrać to pytanie? Ja się bałam i wtedy, boję się dzisiaj i będę bała się zawsze. Uważam, że to naturalne. Ja, jak dobrze wiesz, byłam w ogromnym szoku, kiedy się dowiedziałam.

Dobrze, ale napisz proszę, czego konkretnie dotyczyły te obawy?

Nie potrafię tego sprecyzować. Miałam setkę myśli: gej…, co powiedzą inni…, jak sobie poradzisz…, kim jest ten chłopak…, AIDS…, to nie możliwe, że spotkało akurat mnie… i wiele innych takich pytań. Jedne były wręcz głupie! Najbardziej bałam się strachu przed ludźmi. Bałam się ludzi.

Poruszyłaś ważne tematy. Chyba dość często pojawia się właśnie strach – co powiedzą inni? Jak dzisiaj na to patrzysz? Czy boisz się ich opinii? Może masz już jakieś z tym doświadczenia?

To pytanie – jak dla mnie – ma co najmniej dwie odpowiedzi. Pierwsza, to oczywiście, że patrzę na to wszystko inaczej. Jestem spokojna wewnętrznie. Wiem, że mam syna geja, ale bardziej przejmuję się Twoją praca magisterską, niż orientacją seksualną. Z jednej strony mam to gdzieś, co myślą inni, a z drugiej chyba w jakimś sensie jest to trochę ważne – z przewagą na tę pierwszą część zdania. Żyję w kraju, gdzie nie ma takich dylematów i problemów, więc ja się tu niczego nie obawiam. Bardziej bałam się kiedy byłam chora. Zapytałeś również, czy miałam z tym jakieś doświadczenia? Tak miałam 🙂 Jedna „niby” koleżanka dała mi radę, abym Cię leczyła elektrowstrząsami. Uśmiałam się, a później wypiłam jej zdrowie, bo nie wierzyłam, że ktoś tak jeszcze dzisiaj może myśleć.

Pawła – mojego chłopaka – jeszcze nie poznałaś, choć już nadałaś mu ksywę „Pawlik”. Wiem, że miałaś obawy z tym, aby mnie nikt nie skrzywdził. Przez pewien czas, od naszej rozmowy, podczas której dowiedziałaś się o nas, nie poruszałaś jego tematu. Nie pytałaś o niego. Jednak to się zmieniło. Pytasz o niego przy wielu okazjach. To kredyt zaufania, czy czy coś innego?

Miałam i mam obawy. To naturalne, i nie dotyczy to tylko matek gejów. Gdybyś miał dziewczynę, to też bym się bała. Może i bardziej! Każda matka chce, aby jej dzieci były szczęśliwe. Co do Pawła. Tak, to prawda, nie pytałam o niego. Jednak nie z powodu, że ON to nie ONA. Ja zazwyczaj mało pytam o sprawy tak prywatne i osobiste również i Twoich braci. Teraz jest inna sytuacja, bo dziewczynę Twojego brata również widuję w domu kilka razy w tygodniu. A zaufanie to magiczne słowo. Trzeba na nie zapracować. Mnie Pawlik niczego nie musi udowadniać synu. To wyłącznie wasze życie. Skoro ty jesteś szczęśliwy, to ja również. A Pawlika jakoś tak po prostu polubiłam i już, pomimo, że go jeszcze nie znam 🙂

W NASTĘPNYM WPISIE…

Za kilka tygodni przylatujesz do Polski. Obiecałaś również, że przyjedziesz do Nas, aby m.in. poznać Pawła, zobaczyć jak mieszkamy i żyjemy. Stresujesz się tym? Jak to sobie wyobrażasz?

A do dobre pytanie, hahahaha… (..)

Czytaj dalej…