Rutyna sprzedana za kilogram łaskotek

Dawno nas tutaj nie było. Magisterka Piotrka, mnóstwo zaliczeń na mojej uczelni oraz inne obowiązki sprawiły, że mieliśmy małą przerwę, ale już powoli wszystko wraca do normy i można spodziewać się, że wpisy znów pojawiać się będą częściej. A teraz zapraszam na kilka przemyśleń z naszego życia codziennego.

Przez ostatni tydzień mieszkała u nas koleżanka. Piotrek robił w tym czasie wszystko co lubi, a za czym nie przepadam ja. Nie zawsze lubię o tym mówić. Już taki jest, że lubi mnie stawiać w mniej komfortowych sytuacjach. Mimo, że bardzo się kochamy i wiele nas łączy to mamy też mnóstwo różnych zachowań i przyzwyczajeń.

Jesteśmy dwiema różnymi osobami i nowe różnice wychodzą co chwilę. Według mnie dzięki temu jest ciekawiej i choć często wkurzam się na Piotrka za to co robi, gdy jesteśmy razem to jednocześnie cieszę się, że to robi. Wszystko jest przyczyną tego, że mamy całkowicie inne charaktery. Piotrek jest zawsze otwarty, wie co powiedzieć i potrafi zagadać każdego w każdej sytuacji. Ma odpowiedź na wszystko i zdecydowanie to jest jego plus. Ja zaś potrzebuję czasu aby przełamać lody. Nie od razu jestem niesamowicie otwarty i rozmowny, potrzebuje na to czasu. Dlatego to on zazwyczaj na początku mówi.

Inną sprawą, która nas różni jest to co lubimy jeść, a raczej czego ja nie lubię jeść 😛 Piotrek uwielbia chyba wszystko. Chciałby spróbować każdej najdziwniejszej potrawy, a ja zaś mam do tego lekko większy dystans. Po prostu ciężej mi się do tego czasem przekonać. W dodatku jestem dziwnym człowiekiem, gdyż nie lubię wielu rzeczy, które większość ludzi uwielbia – przykładem mogą być te nieszczęsne truskawki! Mnie na sam zapach odrzuca, a Piotrek nie byłby sobą gdyby nie przypominał mi o nich przy każdej możliwej okazji.

Często się denerwuje z tego powodu, ale z drugiej strony nie dziwię mu się (w końcu nie zna się w swoim życiu ludzi, którzy nie lubią truskawek, w dodatku możecie mi uwierzyć, że na liście potraw, których nie lubię jest dużo składników). Za to Piotrek systematycznie przekonuje mnie do próbowania nowych dziwnych potraw i staram się to robić. Jak nikomu innemu, udaje mu się przekonać mnie do wielu nowych dań, za co jestem mu wdzięczny, bo w życiu trzeba próbować prawie wszystkiego.

Inną rzeczą, dzięki której Piotrek mnie „torturuje” są moje łaskotki. Mam je niemal na całym ciele. Mój chłopak wykorzystuję tę wiedzę codziennie. Gdy tylko ma okazje, wprawia mnie w niekontrolowane ataki śmiechu z których trudno mi się wydostać. Smuci się niesamowicie, gdy czasem staje się uodporniony na jego łaskotki. Sam za to nie ma ich prawie wcale. Poza jednym miejscem, które znam jedynie ja i tylko czasem jestem wstanie tam dotrzeć 😉 Walczę przeciw atakom łaskotkowym cały czas, jednak muszę przyznać, że jak ich nie ma przez dłuższy czas to zaczynam za nimi tęsknić.

Mieszkamy kilka miesięcy i cały czas się poznajemy. Ja czasem muszę przeboleć humory Piotrka, a on moje. Jesteśmy młodym związkiem i cały czas dowiadujemy się o sobie nowych ciekawych faktów. Jesteśmy już w stanie doskonale wyłapać, kiedy druga połówka coś ukrywa, źle się czuję albo jest po prostu smutna. Mimo krótkiego czasu znamy się już naprawdę dobrze, a nasza miłość jest coraz bardziej dojrzała i wspaniała. Mimo wielu różniących nasz spraw, udaje się nam znaleźć wspólny język oraz przymknąć oko na pewne wady, a raczej obracać je bardziej w żart. Udało nam się dopasować w ten sposób, że świetnie się uzupełniamy i na pewno nie nudzimy się przy sobie.

-Paweł