– „Nie mam nic przeciwko gejom, ale niech nie propagują homoseksualizmu”
– „Homo mogą sobie być, ale niech nie narzucają nam akceptacji do nich”
– „Niech sobie będą, ale niech siedzą w domu a nie uprawiają propagandę”
– „Nie obchodzi mnie co robią w domu, ale niech nie wymuszają legalizacji związków”
Takie komentarze to nic nowego. Niezależnie od tego na jaką stronę internetową wejdziemy, jeśli tylko pojawi się tam wątek homoseksualizmu, od razu znajdą się hejterzy, którzy wyzywać będą ogół społeczności LGBT od pedałów, pedofilów itd. Na popularności zyskuje jednak co raz częściej postawa taka, jak z powyższych przykładowych komentarzy. Niby dobrze, bo oznacza to jakiś progres w „akceptacji”. Ale czy na pewno w tym tkwi clou.
Co oznacza cała ta propaganda? Czym jest narzucanie akceptacji? Jak to jest z legalizacją związków partnerskich? Czy ja propaguję homoseksualizm gdy idę z Pawłem za rękę? Może inaczej! Czy propagowałbym heteroseksualizm, gdybym szedł ulicą trzymając za rękę dziewczynę? Oczywiście, że nie! Wszyscy powiedzą, że widok chłopaka z dziewczyną idących za rękę nie jest żadną formą propagowania heteryzmu czy seksu! Co do pierwszego, wątpliwości się pojawią się w zależności od tego, kogo o to zapytamy. Ale dlaczego?! Czy na prawdę Pani Zosi z kwiaciarni przeszkadzać powinno dwóch kochających się chłopaków idących obok siebie chodnikiem? Jaki to ma wpływ na jej życie? Demoralizuje ją, czy… sam nie wiem!
To samo tyczy się seksu. Jeśli dwie kobiety (tudzież dwóch facetów) rozmawiałyby o seksie, promowaliby tym samym seks homoseksualny? No i powtarzając za poprzednim przykładem. Gdy kumple rozmawiają o swoich podbojach do kobiet, uważane jest to jako propagowanie seksu heteroseksualnego? Według mnie nie! To zwykły spacer dwóch kochających się osób. To rozmowa, jakich przeprowadzamy setki. Co komu do tego, jakiej te osoby są płci.
Akceptacja! A może to po prostu wołanie o naturalną „obojętność”. Nie prosimy nikogo, aby nas głaskano czy pocieszano. Czyż parady równości – jak sama nazwa wskazuje – nie są głosem prośby o bycie „niezauważanym” poprzez traktowanie jako naturalne, gdy para gejów idzie za rękę? Niezauważanym dokładnie w ten sam sposób, jak neutralnie mijamy na chodniku parę heteroseksualną! Zdaję sobie sprawę, że określenia typu „obojętność”, „bycie niezauważanym” są ze swej natury nacechowane negatywnie. Bo tak właśnie dzisiaj jesteśmy traktowani. Jesteśmy niezauważeni przez prawo, które traktuje nas obojętnie. A czy my zwyczajnie nie dążymy do społecznego i równego traktowania? Jesteśmy częścią tego społeczeństwa, podobnie jak górnicy, osoby niepełnosprawne, hodowcy kotów i agenci ubezpieczeniowi. Różnimy się, ale wszyscy jesteśmy i tak ludźmi. To jest piękne, a tego zdaje się nie zauważamy.
Nie zrozumcie mnie źle i słów, które powyżej napisałem. Chciałbym być po prostu traktowany obojętnie (pozytywnie obojętnie) gdy idę z chłopakiem za rękę. Tak samo, gdy ja mijam pary różnopłciowe. Nie krzyczę przecież za nimi „heterycy”. Nie chcę być jednak traktowany obojętnie przez ludzi, których obowiązkiem jest dbanie o to, aby każdy żył w zgodzie z samym sobą, a nie z ich przekonaniami. Wszak, gdy idę z Pawłem z rękę nie promuję i nie propaguję homoseksualizmu. Pokazuję moją miłość, wierność, oddanie i zaufanie. Generalizując – każdy zakochany chce dzielić się swoimi uczuciami z całym światem. Ja gdybym tylko mógł, krzyczałbym wniebogłosy – Kocham Pawła, Kocham! Bo tak jest! Nie zmieni tego brak regulacji związków partnerskich. Ale ich wprowadzenie dałoby poczucie wolności i równości.
Nie szukam akceptacji! Nie szukałem jej również, kiedy wychodziłem z szafy! Chciałem żyć prawdziwie i chciałem podzielić się tą nowiną z rodziną i przyjaciółmi – „Ja, Piotrek zakochałem się. Zakochałem się po uszy i chcę Wam tę wyjątkową osobę przedstawić. Chcę się podzielić moim szczęściem”. Taki był mój komunikat.
Kilka dni temu dostaliśmy z Pawłem list. Otrzymujemy ich dziennie kilka, ale ten jeden sprawił, że (dosłownie) ja zatrzymałem się na środku chodnika. Poczułem złość i smutek. Ten list sprawił, że nie jestem jeszcze w stanie zrozumieć czym kierują się rodzice, gdy samowolnie separują się od własnego dziecka?! Jaka musi być świadomość niektórych ludzi gdy myślą, że homoseksualizm to własny wybór i trzeba zacząć leczyć „tę chorobę”? Czy na prawdę nie do pojęcia przez dorosłego człowieka jest fakt, że homoseksualizm to geny które otrzymujemy od rodziców? Po kilkukrotnym przeczytaniu tego listu myślałem na przemian jako prawnik, jako coach, jako gej i jako człowiek. Nie będę rozpisywał się co do poszczególnych przemyśleń, ale wszystkie one prowadzą do jednego! Edukacja!
I tu wyłania nam się obraz gimnazjum, w którym dzieci zorganizowały wystawę przeciw homofobii. Zapewne znacie tę historię i jej zakończenie. Jak to możliwe, że 15 latkowie (pomimo buntu młodzieńczego itp) postrzegają różnice w orientacji seksualnej, jako coś normalnego? I jak to możliwe, że ludzie którzy ich teoretycznie w tym samym czasie uczą i wychowują (pedagodzy, nauczyciele) przedstawiają inne „wartości”? Wartości sprzeczne z humanizmem! Czy to się nie kłóci?
Nie napiszę zakończenia tego postu. Nie napiszę, bo Ci do których ono winno być skierowane zapewne i tak tu nie zaglądają. Proszę tylko o to, aby Ci wszyscy zastanowili się nad jednym. Czyż nie jest niesamowitym, kiedy dwójka ludzi po prostu zakochuje się w sobie wbrew przeciwnościom jakie stawia przed nimi dzisiaj świat? Przecież ludzie tej samej płci łączą się tylko dla siebie a nie dla otoczenia, rodziny czy dzieci.
I jeszcze coś na temat rodziny. Z mównicy sejmowej słyszymy, że wprowadzenie związków partnerskich przeczy idei rodziny i doprowadzi do zanikania populacji. Jak ja mam to interpretować? Jak?! Rozumiem, że brak takiego prawa powoduje zwiększanie ilości urodzonych dzieci? Bo my geje i lesbijki rzucimy się z braku związków partnerskich na osoby o przeciwnej płci aby były z tego dzieci? O ironio! Wprowadźmy zatem ogólnokrajowy zakaz stosowania celibatu, bo w efekcie przynosi identyczny rezultat, co bycie gejem.
_________
Zdjęcie pochodzi ze strony internetowej
http://wyborcza.pl/1,75476,8068576,Geje_lepiej_zapamietuja_twarze.html